ULICA DLA DZIECI

IMG_1144.JPG

Po raz kolejny spotykam się z żartem, że w moich opowieściach występują najczęściej starsze kobiety. To prawda, ale nie jest to rzecz przypadkowa. Takie osoby swoje strategie życiowe opierają przeważnie na uważności i współpracy, dlatego łatwiej nawiązać nam ze sobą kontakt. Rzadziej niż mężczyźni tupią nogami, krzyczą i eksponują swoje interesy prywatne, ukryte – dla niepoznaki – za deklarowaną troską o interes wspólny. Nie bronią na przykład parkingów za pomocą pytań o to, czy na ich zastąpienie donicami z zielenią zgodzi się konserwator zabytków.

Oczywiście nie zawsze tak się dzieje. Nie o tym jednak chcę napisać dziś, ale o młodszych kobietach i ich dzieciach, a właściwie o kilku wybranych jednostkach. Istnieje przecież tylko konkretny człowiek i kolejny obok niego, a nie abstrakcyjni ludzie.

Olga Gitkiewicz w swojej książce pod tytułem „Nie zdążę” wspomina o projekcie Żywa Ulica, który realizowaliśmy w Dąbrowie Górniczej. Przywołuje różne reakcje na ograniczenia transportowe wprowadzone przez nas na zagraconej autami ulicy 3 Maja. Przytacza między innymi anegdotyczną rozmowę, w której pada pytanie o to, co zrobilibyśmy, gdyby do kwiaciarni chciała podjechać samochodem staruszka bez nóg, żeby kupić 100-kilowy wieniec na grób swojego męża.

Od tamtych wydarzeń minęły już 3 lata, więc mogę szerzej pisać o tym, w jaki sposób rozwijał się konflikt o zmiany. Mogę odtwarzać dyskusje z:

  • kobietą, która płaczem blokowała każdą próbę wejścia w interakcję, dlatego nie można było z nią niczego ustalić,
  • właścicielką sklepu odzieżowego, która opowiadała o tym, że jej biznes upada, a dzień pracy kończyła w swojej świeżo nawoskowanej limuzynie,
  • najemczynią butiku, która najpierw na nas wrzeszczała, a potem przychodziła wyżerać naszą pizzę i żalić się na swój los (przesądzony ze względu na zachodzącą transformację urbanistyczną),
  • pracowniczką jednego z punktów, która przynosiła nam herbatę i kibicowała naszym wysiłkom, ponieważ mieszkała w sąsiedztwie i chciała zapewnić swojej córce bezpieczną przestrzeń do zabawy.

Jak dużo zmienia to, że Twoje dzieci spędzają czas na ulicy, ponieważ jesteś związana lub związany przez większą część dnia ze zdegradowanym centrum i nie możesz uciec na zielone przedmieście?