MOBILNE ŁAWKI

Przechodzę przez plac Orła Białego w Szczecinie co godzinę, ponieważ w usystematyzowany sposób dokumentuję życie przestrzeni publicznej i jego zmiany w stosunku do zeszłego roku. Zaglądam w różne zakamarki, także na osłonięty krzewami zieleniec. Widzę, że dwie dziarskie panie przenoszą jedną z ławek i stawiają naprzeciwko drugiej, na której już teraz siedzą ich roześmiane koleżanki. Przygotowują się do spotkania na szczycie.

Spojrzenia starszych atletek i moje krzyżują się na sekundę. Peszą się, czerwienią i wbijają wzrok w ziemię. Mają minę osoby, którą ktoś przyłapał na tym, że w trakcie zjadania batonika wzięła ostatni kęs większy od poprzednich i przez to wypchała policzka jak chomik, a teraz nie jest w stanie tego przeżuć. Zaczynam więc szybko zapewniać, że jestem architektem i specjalnie wybrałem takie elementy wyposażenia, żeby wszyscy ludzie mogli je swobodnie przenosić, jeżeli tylko będą mieli na to ochotę. Odpowiadają: „to jest genialny pomysł”. Uśmiechamy się do siebie i życzymy sobie dobrego wieczoru.

Faktycznie jest tak, że odkręcenie ławek jest moją obsesją urbanistyczną. Ten fetysz ma jednak swoje głębsze korzenie społeczne. Jakie?

Niektóre projektantki, bezkrytycznie rozczytujące się w pismach Jane Jacobs lub Friedricha Augusta von Hayeka, powiedziałyby, że porządek w mieście wyłania się spontanicznie – sam z siebie, dzięki zderzeniu ze sobą decyzji wielu pojedynczych osób. Nie można go w żaden sposób zaplanować i odgórnie wdrożyć bez wywoływania sytuacji patologicznych.

Inne projektantki – zapewne większość – przekonywałyby, że przestrzeń miejska musi być zaprojektowana w najmniejszym szczególe właśnie przez nie lub inne osoby reprezentujące naszą grupę zawodową. Ze względu na nasze wyjątkowe kompetencje. W imię zasad estetycznych, które tylko my potrafimy rozpoznać. Z uwagi na konieczność pogodzenia wielu interesów, nad którymi musimy się świadomie pochylić. Z racji odpowiedzialności, jaka na nas ciąży.

Jesteśmy uczeni dyscypliny, więc sami dyscyplinujemy, a dla ukrycia prawdziwych motywów lub poprawy własnego samopoczucia przywołujemy wspomniane racjonalizacje. Mimo to marzę o projektowaniu otwartym, które nie rezygnuje ze swojej funkcji porządkującej, ale jednocześnie nie obezwładnia użytkowniczki. Które jest po prostu interpretacją idei klocków LEGO – najwspanialszego wynalazku ludzkości.