(AN)ESTETYKA COVID-19

Ze względu na przywiązywanie wielkiej wagi do wzroku węch nie jest najpopularniejszym bohaterem analiz estetycznych w naszej kulturze, choć przeżywanie objawów COVID-19 może zmienić w niewielkim stopniu taki porządek rzeczy. W końcu to ten zmysł – razem ze smakiem – jest często upośledzany w wyniku zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Czy ta nowa sytuacja może nas czegoś nauczyć?

Zacznijmy od anatomii i fizjologii. Po pierwsze, możliwości receptorów powonienia sprawiają, że jesteśmy zdolni do odbierania bodźców olefaktorycznych w bardzo dużym spektrum (przeciętnie rozpoznajemy ponad 10 000 różnych zapachów). Po drugie, opuszka węchowa w mózgu, do której ostatecznie trafiają sygnały nerwowe ze wspomnianych receptorów, ma duże zdolności adaptacyjne – w wyniku zmiany otoczenia, a zatem i profilu estetycznego środowiska, uaktywniają się w niej nowe neurony i wytwarzają dodatkowe połączenia między nimi. Po trzecie, układ limbiczny, odpowiedzialny za przetwarzanie informacji węchowych, zajmuje się również wspomnieniami, emocjami, popędami i reakcjami instynktownymi oraz regulowaniem snu. Z tego powodu utrata powonienia, z jednej strony, odcina nas od dużej ilości informacji o miejscu, które zamieszkujemy od lat lub dopiero eksplorujemy i oswajamy, a z drugiej – prowadzi do przerwania związków między różnymi treściami świadomości.

Sam zapadłem na COVID-19. W moim przypadku zanik węchu spowodował wyraźne otępienie i spowolnienie procesów myślowych, a także bardzo konkretne utrudnienia praktyczne. Straciłem najważniejsze systemy ostrzegania przed spalaniem i rozpoznawania zagrożenia sanitarnego, o czym przekonuję się przypalając kolejne potrawy, dociekając przyczyny bólu głowy podczas wietrzenia mieszkania przez dłuższy czas i wysypek na skórze – obecność smogu wcześniej sygnalizował specyficzny smród, a na obecność alergenów wywołanych psuciem się owoców i warzyw wskazywał specyficzny zapach. W miejsce podejmowanych spontanicznie reakcji, które zanikły, wprowadzam więc kolejne procedury oparte na kontroli wizualnej i cykliczności wynikającej z zapisu w kalendarzu.

Ostatecznie czasowy zanik węchu zmienił też moje doświadczenie przestrzeni. Brak zapachu wilgotnego, wychłodzonego pomieszczenia sprawia, że niewielkie mieszkanie wydaje mi się jeszcze mniejsze, a długotrwałe w nim siedzenie wpłynęło na rozwój reakcji klaustrofobicznych. Zakończona już izolacja spowodowała przede wszystkim, że żyłem w świecie solipsystycznym i swoich doznań nie mogłem poddać dyskusji. Moje doświadczenia były jednostkowe, a raczej w skrajny sposób zindywidualizowane. Właściwym byłoby jednak napisać, że do momentu konfrontacji z zewnętrzną perspektywą tego nie mogłem się dowiedzieć, gdyż bez zapośredniczenia nie byłem władny budować wiedzy o swoich przeżyciach.

Powyższe uwagi można oczywiście uznać za dywagacje człowieka, który z powodu choroby miał dużo wolnego czasu, więc poświęcał go na rozwodzenie się nad zagadnieniami estetycznymi. Można w niej też w nich dostrzec pewien trop analityczny. Zwróćmy uwagę na to, że różnice percepcyjne między ludźmi i biorąca się z tego odmienność doświadczenia obecności w świecie są elementem codzienności – chorowanie na COVID-19 i powiązane z nią izolowanie się jedynie ten fakt oświetlają dodatkowym światłem. Uznanie ich istnienia potęguje wątpliwości pod adresem dogmatu o debacie publicznej o przyszłości miasta jako konwersacji toczącej się w uzgodnionym języku, pomiędzy racjonalnymi podmiotami, które są wyposażone w podobną wiedzę o swoich preferencjach i środowisku lub na początku wyrównują ją poprzez niezakłóconą wymianę między sobą lub z ekspertami.

Uczyńmy zatem użytek z informacji o różnicach sensorycznych. Zachęca nas do tego niemiecki filozof Wolfgang Welsh, gdy tworzy zręby myślenia estetycznego, dla którego „rozstrzygające jest spostrzeganie [das Wahrnehmung], to znaczy: zarówno jako źródło inspiracji, jak i medium kierujące i wykonawcze”. Wytyczenie tej drogi zakłada kilka rzeczy.

Myślenie estetyczne bazuje na rozszerzeniu estetyki do aistetyki (określenie ukute z użyciem greckiego słowa aisthesis – doznawanie zmysłowe). Uprzednio skupialiśmy się na opisywaniu kondycji codziennej za pomocą pojęć odnoszących się do rutynowych czy konwencjonalnych procesów doznawania zmysłowego, których treść w większości przypadków ujawnia się tylko na obrzeżach świadomości i z tego powodu nie znajduje swojego rozwinięcia w pełnym i bogatym przeżyciu. Narzędzia estetyki pozwalały nam również – a raczej przede wszystkim, jeżeli weźmiemy pod uwagę tradycję dyscypliny – analizować takie doświadczenia, w których docierające do nas bodźce są początkiem intelektualnej przygody o wyjątkowej jakości pozytywnej albo negatywnej: piękna, wdzięku, wzniosłości, tragizmu, patosu czy brzydoty. Dla odmiany stan chorobowy, graniczny lub deprywacyjny możemy teraz przedstawić z użyciem terminów ukutych w obrębie anestetyki, której przedmiotem są zaburzenia percepcji sensorycznej lub wręcz jej zanik. Służą nam one wówczas do zgłębiania struktury i dynamiki sytuacji, w których aparat zmysłowy ulega uszkodzeniom fizycznym lub zaburzeniom funkcjonalnym, a także tymczasowemu wyłączeniu w wyniku przeciążenia wywołanego nadmiarem stymulacji – jak wtedy, gdy spacerujemy wzdłuż głośnej i rozświetlonej reklamami ulicy. Dzięki temu odkrywamy, z jednej strony, różnice sensoryczne oparte na odmienności okoliczności czy warunków zewnętrznych, w których się znaleźliśmy, a z drugiej – różnice pomiędzy doświadczeniami poszczególnych ludzi. Ostatecznie w ten sposób uczymy się o nich rozmawiać.

Po stronie podmiotowej to rozszerzenie przedmiotu zainteresowania wymaga kształcenia wrażliwości – kiedyś kluczowego dla wzbogacenia spotkań z dziełami sztuki, a dziś ważnego dla wzmocnienia orientacji w różnorodnym i coraz bardziej różnicującym się świecie społecznym. Dzięki temu dostarczamy pożywki roztropności (phronesis), która – podpowiada Arystoteles – pomaga nam organizować wiedzę o kwestiach zmiennych i partykularnych, związanych z zarządzaniem domem (oikos) oraz państwem (polis).

U obu filozofów nie znajdziemy jednak kluczowej obserwacji. Tak, bez nurkowania w doświadczeniu estetycznym nie zrekonstruujemy dyskusji o mieście. Tak, zakotwiczenie w aisthesis nie będzie niosło żadnej wartości, jeżeli zamknie się tylko w doznawaniu i obróbce estetycznej w tradycyjnym rozumieniu tego słowa – bez krytycznego przepracowania. Wszelako bez wspólnego zanurzenia w przeżyciu zmysłowym i wspólnej refleksji nad wspólnie przeżytymi różnicami nie ruszymy do przodu, ponieważ będziemy się kręcić w kółko wokół – jak rozkapryszony dandys – własnych doznań i wzruszeń, co właściwie zamknie nam możliwość osiągnięcia porozumienia z innym człowiekiem.

Widać to najlepiej w rozmowach o bezpieczeństwie i komforcie prowadzonych przez osoby w odmienny sposób poruszające się po przestrzeni publicznej. Różnica doświadczenia daje na pierwszy rzut oka nieprzezwyciężalną polaryzację stanowisk i konflikty o preferowanie jednej kategorii potrzeb. Jeżeli ci ludzie nie przeżyją wspólnie sytuacji zmiany, ich drogi będą się coraz bardziej rozchodzić. Dosłownie i metaforycznie.